11 lut, 2025
Mateusz Ludyga

Honeymoon i Sandbox Google. Nowe strony w "piaskownicy"?

Do napisania tekstu na ten temat skłoniło mnie doświadczenie z ostatnich dni. Stworzyliśmy na własne potrzeby serwis internetowy w języku angielskim. Po dodaniu strony do narzędzia Google Search Console początkowe statystyki są zaskakujące. Mimo, że Google zaprzecza, iż nowe strony są poddawane specjalnym procedurom, to kolejny raz, kiedy widzimy pewien powtarzalny proces. Ale od początku.

Piaskowniaca Google, Sandbox

Spis treści

Zwykły portal z newsami i poradnikami. Dodatkowo bazy firm, instytucji, być może trochę wiedzy encyklopedycznej. Ot, przeciętny serwis pod ruch, zaplecze i wzmocnienie stron anglojęzycznych. Tak mniej więcej wygląda strona www, której dotyczy ten artykuł. Strona tradycyjnie w pierwszej kolejności trafiła do podstawowych narzędzi jak Google Analytics czy Search Console. Ku mojemu zdziwieniu już w pierwszych dniach mierzenia statystyk, strona www zyskała naprawdę spory ruch i widoczność w wyszukiwarkach. Po kilku dosłownie dniach, zauważamy trend odwrotny i strona, w zasadzie zgodnie z oczekiwaniami, widoczność na razie ma bardzo ograniczoną.

To ten sławny Google Honeymoon?

Teoria Google Honeymoon zakłada, że ​​Google będzie umieszczać nowe treści na szczycie wyników wyszukiwania, aby przetestować je i sprawdzić, czy podobają się użytkownikom.

Jeśli współczynnik klikalności i współczynnik odrzuceń wskazują, że użytkownikom nie podoba się nowa treść, Google zacznie ograniczać ruch.

Takie zachowania nowych witryn są obserwowane praktycznie od początku XXI wieku. Już w 2021 roku Joe Muller z Google odpowiedział na takie obserwacje:

Myślę, że w tym konkretnym przypadku dzieje się tak, że widzimy nową treść na stronie internetowej, a zwłaszcza jeśli chodzi o nową treść na stronie internetowej lub o nowe strony internetowe w ogóle... jest taki okres, w którym rozpoznajemy nową treść, możemy ją przeszukiwać i indeksować, ale nie mamy jeszcze wielu sygnałów dotyczących tej nowej treści.

A potem musimy dokonać założeń. A nasze systemy próbują dokonać założeń, gdzie uważają, że jest to prawdopodobnie zgodne z resztą witryny.

Ale czasami te założenia są na wyrost i mówimy: „O, to jest fantastyczna treść, prawdopodobnie…”

A czasami założenia są raczej na niższym poziomie, jesteśmy wtedy nieco bardziej konserwatywni i na przykład musimy uważać z pokazywaniem nowych treści.

I to jest coś, co zobaczysz – czasami nowe treści sprawdzają się szczególnie dobrze przez jakiś czas, a potem sytuacja się uspokaja.

Czasami na początku działa słabo, a potem wraca do wyższego poziomu.

W zasadzie chodzi o to, że nasze systemy po prostu próbują ustalić, gdzie powinna znaleźć się ta nowa treść, zanim otrzymamy jakiekolwiek sygnały dotyczące tej treści.

To nie mniej nie więcej potwierdza nasze obserwacje, strona na początku oceniana jest w oparciu o założenia, a kolejne dni, sygnały, link building, polecanie przez innych weryfikują, czy wysokie pozycje i widoczność jest "zasłużona". Trudno jednak, by nowa strona, która nie jest dziełem ogólnoświatowej czy choćby ogólnopolskiej instytucji o szerokim zasięgu, w pierwszych dniach działalności osiągała szybki wzrost backlinków i poleceń użytkowników. Co to oznacza? Że nowe, lokalne i niej popularne strony są skazane na efekt miesiąca miodowego, w którym nadzieje związane z wysokim ruchem z wyszukiwarek w pierwszych dniach po zaindeksowaniu są gaszone nagłym spadkiem i mozolnym budowaniem pozycji w wynikach wyszukiwania.

Typowy efekt Honeymoon dla nowej strony w indeksie Google

Można więc stwierdzić więc, że po zastosowaniu efektu Honeymoon nową stronę od razu dotyka efekt Sandboxa.

Twoja strona jest w piaskownicy? Pobędzie tu trochę

Każdy specjalista SEO wie o czym za chwilę napiszę. Jak trudno wytłumaczyć Klientowi, że co najmniej w pierwszych trzech miesiącach obecności strony w indeksach nie ma co spodziewać się spektakularnych wyników i ruchu z wysukiwarki.

Mimo, że we wspomnianym już wywiadzie Joe Mueller zaprzeczył, że istnieje jakikolwiek mechanizm blokujący możliwość ekspozycji "nowych" stron na wysokich pozycjach w wyszukiwarce, to ten mechanizm widoczny jest w przypadku każdej ze stron, które tworzyłem i byłem odpowiedzialny za ich pozycjonowanie.

Mimo, że każda z nich przechodzi bardzo podobną drogę jeśli chodzi o pozyskiwanie linków zwrotnych, droga każdej z nich jest niemal taka sama. Mniej więcej trzy miesiące (w przypadku biznesów lokalnych) "czyśćca" w postaci pozycji 20-30 na pożądane słowa kluczowe, po czym awans do pierwszej "dziesiątki" i walka o czołowe pozycje.

Jak już wspomniałem Google zaprzecza, że istnieje odgórna blokada:

W świecie SEO nazywa się to czasem piaskownicą, w której Google trzyma pewne rzeczy w ukryciu, aby zapobiec wyświetlaniu nowych stron, co nie jest prawdą.

Niektórzy nazywają to okresem miesiąca miodowego, kiedy to pojawiają się nowe treści, a Google je uwielbia i stara się je promować.

I nie chodzi tu o to, żebyśmy próbowali wprost promować nowe treści lub je deprecjonować.

Po prostu nie wiemy i musimy opierać się na założeniach.

A czasem te założenia okazują się słuszne i z biegiem czasu nic się tak naprawdę nie zmienia.

Czasem wszystko uspokaja się trochę niżej, czasem trochę wyżej.

Jako specjalista już ponad dekadę zajmującym się SEO, mogę mieć własne zdanie. To nieprawda. W jakiś sposób Google uniemożliwia nowym stronom zajęcie z mety wysokich i dobrze widocznych pozycji.

Jak to konkretnie działa? Nie mam pojęcia. Gdybym wiedział, byłbym pewnie bardzo bogatym człowiekiem. Wiem jedno. Nie zawsze przedstawiciel Google powie nam wszysto co wie. Powie to, co może lub to, co mu kazano.

Zobacz, jak Joe Mueller opowiada o "Sandbox" i "Honeymoon":

Przeczytaj także:

Współpracujemy z CODEXO i IT AGENCJA

Uwaga! Korzystamy z ciasteczek „Cookies”! Jeśli Ci to nie odpowiada, opuść naszą stronę.

Polecamy: infodlapolaka.pl & infoencyclopedia.com

Wszystkie prawa zastrzeżone  ©WDesign 2025
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram